środa, 7 stycznia 2009

Juz w drodze z Tajwanu

I juz kolejna wiza anulowana w paszporcie. Przylot do Hanoi odbyl sie bez niespodzianek. Gdy dotarlysmy do starej czesci miasta okazalo sie, ze nie musimy nawet szukac hostelu - znalazl sie sam. Podbiegl do nas zdyszany Wietnamczyk w jedwabnej koszuli i zaczal przedstawiac swoja oferte. Negocjacje cenowe nie trwaly dlugo i juz po chwili ruszylysmy w slad za nim...nie bylo to latwe (patrz filmik w poscie Maty). Lokum nie jest zle, co prawda w pokoju grzyb na scianach i wilgoc, ale w koncu nie przyjechalysmy tutaj, zeby siedziec w hotelu. Poza tym, pan sie bardzo o nas troszczy, poniewaz chca sie znalezc w Lonely Planet. Zrzucilysmy bagaze i wyruszylysmy zwiedzac Hanoi. Najpierw spacer ulicami Starego Kwadratu, gdzie niestety ruch jest najgorszy, a potem Muzeum Etnograficzne. Chcialysmy dojechac tam riksza, ale nie dogadalysmy sie z kierowca, wiec zrobilo sie spore zamieszanie na ulicy. Szybkim krokiem odeszlysmy z miejsca zdarzenia i ulice dalej zlapalysmy taksowke:)Spedzilysmy w muzeum 2 godziny i w ramach programu oszczednosciowego zdecydowalysmy dojechac do Mauzoleum Ho Chi Minha transportem publicznym. Borykalysmy sie poczatkowo z bariera jezykowa, ale gdy juz zdeterminowane wsiasc do autobusu numer 7 (ktos na przystanku rzucil te cyfre) stalysmy na uboczu, podeszly do nas dwie przemile dziewczyny. Na mapie pokazalysmy gdzie chcemy jechac i zaczely nam tlumaczyc jak to zrobic, ale okazalo sie ze musimy sie przesiadac, a nie bardzo wiedzialysmy gdzie, wiec zaproponowaly, ze pojada z nami. Odprowdzily nas pod samo mauzoleum, gdzie po usciskach i podziekowaniach rozstalysmy sie. Zaplacilysmy za te podroz 10 razy mniej niz za taksowke...Do mauzoleum nie bylo nam dane wejsc, z niewiadomych powodow bylo zamkniete. Dzien zakonczylysmy wizyta w wodnym teatrze lalek, ktory bardzo nam sie spodobal.
























Pagoda stojaca na jednym filarze.


Wejscie do Swiatyni Literatury, swietnie zachowanego zabytku tradycyjnej wietnamskiej architektury.













A to juz w samej Swiatyni wzniesionej na czesc Konfucjusza w 1070 roku. Znalazlysmy sporo chinskich krzakow, mialysmy sporo radochy szukajac tych, ktore znamy.












Tak stoluja sie Wietnamczycy. Prosto na ulicy, w spalinach przejezdzajacych skuterow i motorow.














Nasze przemile Wietnamki poznane na przystanku przed Muzeum Etnograficznym.
























Na ulicy w Starym Kwadracie mozna znalezc wszystko.

Brak komentarzy: